Dzisiejszy, polski, stan rzeczy jest zły, szkodliwy, a nawet niebezpieczny, dla idei pomyślnego rozwoju społeczeństwa w dziedzinach: postępu cywilizacyjnego, demografii, poczucia szczęścia osobistego; odnajdywanych w panujących regulacjach prawnych i stosunkach z zakresu swobód osobistych; i dlatego musi być zmieniony.
1 o kobietach
Nie wolno dłużej tolerować dziś istniejących, rażąco naruszających prawa człowieka, przepisów dotyczących prawa do aborcji.
Kobieta ma w cywilizowanej Europie, przyrodzone i niczym racjonalnym nie odjęte, prawo do decyzji o urodzeniu, bądź zaniechaniu urodzenia dziecka napoczętego, rozpoczętego…czy jakoś tak…w sumie: do trzeciego miesiąca włącznie – aborcja na żądanie, później – ze wskazań lekarskich.
Bowiem: Kto podnosi rękę na tą co daje życie, ten podnosi rękę na życie samo.
Odjęcie kobietom tego prawa, czyni sprawców – autorów ustaw ,winnych zdrady głównej: poprzez sprawienie psychicznego dyskomfortu prokreacyjnego, skutkującego załamaniem się zdolności reprodukcji odtworzeniowej – 2,1 dziecka na kobietę i pośrednim (która nie chciała i tak nie urodziła – chodzi o te które bały się „zaryzykować” ) zabójstwem setek tysięcy polskich, nieurodzonych, tą przyczyną, dzieci.
W PRL-u, w warunkach liberalnych, wyżej postulowanych, przepisów aborcyjnych, Polska miała najwyższy przyrost naturalny w Europie.
Dziś, kiedy interes polski i prawa rdzennej ludności leżą w błocie, zdeptane, może się wydawać, że zawsze tek będzie i że bezkarność w ich deptaniu będzie zapewniona na zawsze.
Nie będzie; i pamiętamy o nich – wszystkich, którzy mieli wpływ na tworzenie takich ustaw.
2 o rodzinach
Uznano, jako pretekst, incydentalne, drastyczne ekscesy obyczajowe, jako powód do specjalnej „ochrony” pokrzywdzonych: dzieci najczęściej.
Skutkiem była twórczość ustawowa, która nadała, domniemanym, czy rzeczywiście pokrzywdzonym dzieciom tzw. „prawa”, odejmując je, proporcjonalnie, rodzicom – potencjalnym krzywdzicielom…własnych dzieci.
Trudno cos bardziej destrukcyjnego wobec praw dziecka wymyślić; pożytek bowiem dla niego z owych praw – żaden, a szkoda oczywista: polegać będzie na rodzicielskim dyskomforcie – paraliżu stosowania tradycyjnych metod wychowawczych: gdzie od ojca zbiera się pasy, od matki zaś ścierką (czy co tam innego ma pod ręką) po głowie – bez baczenia na godność osobistą i inne prawa latorośli – przez tysiące lat…i dobrze było; a takie „nowe” stosunki z własnymi dziećmi nie mogą się nie odbić negatywnie w tych relacjach.
Ustawy można tworzyć, wyłącznie, na podstawie zjawisk dających się ująć statystycznie; żadne, najbardziej nawet drastyczne incydenty, w śladowej ilości, nie dają ku temu podstaw.
3 o dzieciach
Należy formalnie wprowadzić, za angielskim przykładem, kary cielesne w szkołach; ich brak skutkuje częstokroć poważnymi szkodami dla sprawności systemu edukacyjnego i postępującą demoralizacją.
Taka kara ma same zalety: jest najmniej szkodliwa dla samego delikwenta, jednocześnie będąc dotkliwą i przez to skuteczną.
Bo mniejszą szkodą będzie, dla jakichś nadpobudliwych czy „normalnych inaczej”, uniemożliwiających prowadzenie lekcji np. jak oberwą patykiem po tyłku (w PRL- u dostawało się linijką tzw. „łapy”), niżby mieli być relegowani do szkoły dla upośledzonych, co praktycznie eliminuje ich z normalnego życia i przekreśla przyszłość; przy bezsilności systemu.
I korekty regulacji w tym duchu prowadzą do poprawy perspektyw, co do pomyślności narodu i jego cywilizacyjnego postępu.
Tako rzecze duch ZG SN, 39
Adam Czochralski