Obraz kampanii prezydenckiej – na modłę amerykańską zresztą – który nas troszkę bawi a rozbawi jeszcze bardziej, w miarę jej postępów i ujawnienia kolejnych wad kandydatów: jak to było z Markiem Twain’em który też gdzieś kandydował i zaraz się okazało, że to oszust, złodziej, morderca i na dokładkę bije żonę i głodzi dzieci/chyba/…
Aby tego uniknąć, i na przyszłość nie mieć problemów z uchwalaniem ustaw, trzeba aby parlament uchwalił, że prezydenta wybiera, zwykłą większością, Zgromadzenie Narodowe, na czas trwania kadencji parlamentu.
A konstytucja?…a pies ją trącał – to dzieciątko komuszo-solidarusze; zresztą już została zerodowana – deptaniem jej wzniosłych zasad – o wolności wyrażania i głoszenia poglądów, choćby.
Konstytucje się narzuca ludom różnym dzikim, niedojrzałym do tego aby społeczeństwo się nawzajem szanowało i nie prześladowało przy lada okazji, budząc niechęć delikatnego otoczenia Polska, dzięki (i chwała im za to) komuchom, którzy radykalnymi metodami, skończyli z oligarchicznym państwem i ucywilizowali szerokie masy, też analfabetów, stała się państwem o dość wysokiej kulturze w zw. z czym takich instytucji nie potrzebuje. Tym bardziej, że blokują /konstytucje/ możliwości dostosowawcze państwa w zmieniających się uwarunkowaniach zewnętrznych świata który się śpieszy.
Trybunalistów konstytucyjnych trzeba posłać do domu a lokal na Szucha lepiej spożytkować.
Wprawdzie po utracie niepodległości w 1989, rządzący przystąpili bezzwłoczne do likwidacji cywilizacyjnych osiągnięć PRL-owskiego państwa polskiego; tak w kwestii materialnej /elektrownia atomowa, maszt radiowy i przemysł przetwórczy/, jak i kulturalnej – zdziczenie, wulgaryzmy i pornografia w mediach, też tolerancja dla przestępców, że o pijaństwie propagowanym nie wspomnę – oprócz jednej kwestii: fałszowania pieniędzy; to to co zostało czyni Polskę, jakimś cudem, krajem jeszcze kulturalnym.
I jeszcze jedna uwaga w związku z tzw. Marszami Niepodległości, dotycząca niepodległości Polski; one nie mają sensu.
Polska nie odzyskała niepodległości w 1918 roku; odzyskałaby gdyby o tym kto będzie rządził krajem decydował Komitet Narodowy i Francja. Niestety Francja była wyniszczona wojną a Clemencau był stary /ok. 80 lat/ i zmęczony /”siedział w kącie” – Dmowski/, a na Konferencji brylował żwawy walijski adwokat Lloyd George, reprezentujący Anglosasów którzy na to nie pozwolili.
Polska w 1918 uzyskała autonomię, nie niepodległość; jej suwerenem zostali Anglosasi – najpierw anglojęzyczni ale szybko rzecz przekazano niemieckojęzycznym, którzy mieli doświadczenie w zarządzaniu tym obszarem i ludzi – legionistów z Piłsudskim, mającymi za zadanie paraliżowanie polskiego rozwoju sensu largo. Obie opcje zgodne były co do poglądu, że Polaczkom, zresztą Słowianom w ogóle, na nieskrępowany rozwój pozwolić nie można; i najlepiej ich odsunąć od morza które przecież jest nasze…
Rozwój zdarzeń w pełni potwierdza tą tezę.
Polska odzyskała największy stopień niepodległości 22 Lipca 1944 i konferencji poczdamskiej, a straciła ją w wyniku: najpierw amerykańskiej kolorowej rewolucji Solidarności w 1980 – 89, sankcji amerykańskich po Stanie Wojennym, na końcu wyborów w 1989 z Akcją Wyborczą Solidarność.
Rozwój zdarzeń w dużym stopniu potwierdza tą tezę, a ciekawe czasy jeszcze nie skończyły, zaś Solidaruchy niektóre już głoszą nieszczęśliwość kraju…
Adam Czochralski 25.11.2024