Rodzi się pytanie: dlaczego właśnie wobec Polski ten precedens – olbrzyma kara finansowa, codzienna.
No cóż: uważam, taka jest cena polityki bezalternatywnej, z „palonymi za sobą mostami” włącznie.
A oprócz tego, według mnie, są dwie główne przyczyny.
Pierwszą jest fakt, że polskie społeczeństwo uchodzi w świecie za społeczeństwo idiotów, którzy onegdaj wybrali do władzy /w 1989/ oczywistych zdrajców – Solidaruchów. Ten pogląd jest nieco naciągany – prawdopodobnie każde w tych warunkach nacisku Zachodu i Kościoła, ze zdrajcą Wojtyłą na czele – postąpiłoby podobnie; ale bezsprzecznie on istnieje. Owi wybrańcy, bez ociągania się, zabrali się, pod światłym kierownictwem żydowsko-amerykańskim, do ruiny wszelkich istniejących polskich zasobów: przemysłu ,szczególnie najnowocześniejszego -atomowego i elektronicznego rolnictwa, i innych dających się zniszczyć: w rezultacie, oczywiście, przyszłości polskiej młodzieży, której przeznaczony szczyt kariery to londyński zmywak…najtrudniejszy jest pierwszy raz, potem już jest łatwiej…
Jest i druga przyczyna. Mianowicie w świadomości anglosaskiej, promieniującej na inne narody, Polacy są przeznaczeni na ofiarę…we wielu amerykańskich filmach ofiarą losu: czy to z głupoty, czy nieszczęśliwego przypadku, jest człowiek o polsko brzmiącym nazwisku. Świat to z chęcią akceptuje…skoro ofiara już jest wiadoma, to maleje ryzyko, że samemu się nią zostanie…
I stąd ta śmiałość TSUE w wysuwaniu precedensowych żądań kulturowo-obyczajowych i kar rozmaitego gatunku…
Co robić?
Według mnie trzeba bezzwłocznie otworzyć kwestię prawdziwej, obiektywnej wartości przejętego i uruchomionego, oraz przejętego i zniszczonego, polskiego przemysłu i miejsc pracy. Przykładem znakomitym, są chińskie rozwiązania z obcymi inwestycjami; mutatis mutandis są użyteczne.
Jest taka międzynarodowa, chyba sądowa, instytucja, teraz nie będę szukał w moich nieuporządkowanych zasobach informacyjnych, gdzie dochodzi się rekompensaty za oszukańczo, czy bezprawnie zagrabiony czy przejęty majątek.
To jest jedna sprawa; drugą jest rozważenie: gdzie jest nasze miejsce?…czy na „Zachodzie, który traktuje nas jak krnąbrne dzieci; chyba nas nie chce i dlatego szykanuje, czy może za przykładem Niemiec, na „Wschodzie” rosnącym jak na drożdżach?!…
Obecna „elyta” solidnie skompromitowana, oczywiście nie jest zdolna do takich strategicznych wyborów, daliby im ich Demiurg i Protektor bobu, no chyba, że „na kolanach”…wobec obu stron….
Adam Czochralski 2021.09.26