Przeczytałem niedawno w Forsal’u artykuł o warunkach budowy w Polsce owej elektrowni. Kwestą główną do rozstrzygnięcia, był sposób finansowania takiej inwestycji; krótko mówiąc: skąd wziąć pieniądze?
Odpowiedź jest stosunkowo prosta: niech zapłaci ten kto ją zniszczył.
Całkiem przypadkowo onegdaj oglądałem telewizję, nie pamiętam jaką, chyba program I TV, był to rok 1989, krótko po zwycięstwie Solidarności w wyborach i zainstalowaniu się rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Zniszczenie Żarnowca wyglądało tak:
było jakieś spotkanie nowej ekipy rządowej, relacjonowane przez telewizję: stał Mazowiecki wśród, chyba, swoich ministrów i o czymś debatowano; nagle zjawił się ktoś – czy może ktoś z obecnych otrzymał telefon – nie pamiętam osoby i czy w ogóle była uwidoczniona w obrazie; i padło stwierdzenie: …likwidujemy Żarnowiec…
Towarzystwo zbaraniało; elektrownia ta bowiem była oczekiwana przez całe społeczeństwo, także miejscowe co to z entuzjazmem łowiło okazałe ryby ciepłowodne, które tam zainstalowano, to był ówczesny polski powód do dumy; była najnowocześniejsza spośród współcześnie i wcześniej budowanych w „Demoludach”, do tego wyposażona w jakieś dodatkowe, specjalne zabezpieczenia przed katastrofą…obecni osłupieli i milcząc zawiesili wzrok na premierze…
T. Mazowiecki, zdławionym głosem, wykrztusił tylko:… jak to?!… żeby chociaż jakieś protesty…
Z tym problemów nie było żadnych, Solidarność nic innego nie robiła przez ostatnie 10 lat…zaraz nazajutrz rozpoczęły się protesty: przyjechali jacyś ludzie: z biało-czerwonymi flagami, flagami Solidarności, oraz plakatami z wizerunkami eksplozji bomby atomowej i odniesieniami do Czarnobyla; prawdopodobnie zaangażowano też w protest kilku miejscowych działaczy Solidarności…wobec tak poważnego dictum acerbum innego wyjścia nie było…
Podjęto decyzję o likwidacji inwestycji; pomimo, że jej ukończenie kosztowało mniej niż zamknięcie w tej fazie budowy
Elektrownia była zaawansowana w budowie w ponad 80 %; wszystkie elementy były wyprodukowane, pozostawał montaż.
Miała być mocy 1800 MV – cztery reaktory p0 450 MV…dwa zezłomowano, a dwa sprzedano za jakieś symboliczne kwoty Węgrom i Finom…pracują do dziś bezawaryjnie.
Kocioł zaś chłodniczy do dziś stoi, chyba, przed firmą Rafako, jako relikt gospodarczych szaleństw PRL- owskich…
Polska stała wtedy przed problemem zadłużeniowym i oczekiwano na umorzenie części długów. Kolorowa rewolucja Solidarności, Karnawałem też zwana, zburzyła funkcjonalność gospodarki i długi zaciągnięte na modernizację przemysłu, i mające być spłacane, tegoż przemysłu, wyrobami, stały się niemożliwe do spłacenia; do roku 1980 wszystkie długi i odsetki, były spłacane terminowo – wyjście na zero planowano na rok 1985.
Wzmianka o długach jest potrzebna, żeby uświadomić sobie, że kredytodawcy, klubów: paryskiego i londyńskiego, mieli w ręku solidny kij argumentacyjny wobec zadłużonej Polski, i nowa ekipa Mazowieckiego miała tego świadomość, co z kolei w jakimś stopniu mogło tłumaczyć, w jakimś stopniu, ich wtedy uległość.
Ale a rebours, ta ówczesna asymetria aktywów, oceniając sytuację obiektywnie, musi prowadzić do wniosku o odpowiedzialności za zniszczenie elektrowni, tej mocy sprawczej w sprawach Polski, której przedstawiciel wtedy przyszedł, czy może zatelefonował, na spotkaniu z Mazowieckim i obwieścił wieść hiobową – bo taką ona była w tym czasie i miejscu
Polsce po latach umorzono, chyba 40 czy 50% długu…tylko czy naprawdę umorzono?
Przekonany jestem, że gdyby policzyć te zniszczenia – Żarnowiec i setki innych zakładów przemysłu, oraz przejęcia za grosze aktywów użytecznych, okazałoby się rychło, że Polsce niczego nie darowano.
To Polska im darowała swój, głównie przemysłowy, byt i rozwojowe możliwości.
Konkludując: podobną, lub taką samą, elektrownię atomową, powinna odbudować ta moc sprawcza, która ją de facto zlikwidowała – w 95 %, a pozostałe 5 % niech, ze swego majątku zapłacą ci, oraz ich polityczne zaplecze, którzy wtedy nie powiedzieli: NIE.
Elektrownia została zlikwidowana na polecenie; a czyje? to będą wiedzieli wtedy obecni ministrowie rządu Mazowieckiego.
Adam Czochralski 6.08.2017