Polskę trzeba zsekularyzować, a polski kościół Rzymski Powszechny, trzeba zreformować do Ewangelicko-Augsburskiego albo innego narodowego.
Rzecz się nie udała w 16 – 18 wieku, i do dziś niosą się fatalne tego skutki dla bytu społeczeństwa. Cechą bowiem strukturalną w religii katolickiej jest idea personalizmu osoby ludzkiej – każdej. W warunkach wszechobecności działania tzw. Praw Murphy’ego /niektóre brzmią: jeśli coś się może nie udać, to na pewno się nie uda; oraz: jeśli coś może zwyrodnieć – nie mając żadnego wbudowanego regulatora – niezawodnie zwyrodnieje/ to rzecz stać się musi; w Polakach ów personalizm właśnie zwyrodniał , i przyjął formę bierność wobec obywatelskiego obowiązku utrzymywania wysiłku myśli o polityce, szukania prawdy, weryfikacji jej prawdziwości, oraz popierania sił, ją rzeczywiście reprezentujących.
Efektem owego patologicznego stanu jest niezagrożone funkcjonowanie w przestrzeni publicznej, najbardziej idiotycznych twierdzeń – mitów /Piłsudski zasłużony, czy zamach smoleński/; oraz zatomizowane społeczeństwo, wraz polityczna ignorancja szerokich mas, wykorzystywana przez interesariuszy na tym terenie. Przeciętny Polak, nie zajmuje się polityką, lubi się nią brzydzić – bo jest brudna; dlatego zwykle nie ma żadnych poglądów – oprócz tych krytycznych, wobec oburzających zdarzeń, dziejących się w jego bezpośredniej, też medialnej, bliskości – dzieje się tak szczególnie wtedy, kiedy po wydatku energii we wcześniejszych i zawiedzionych nadziejach, teraz jest obrażony na świat cały /nieszczęśliwy kraj/; mowa jest o uczuciach tych co to z różnych powodów nie załapali się do „elity”: „my som elitom” /L. Wałęsa/ i benefitów z funkcją związanych; lub nie uciekli za granicę na zmywak.
Polska od stuleci jest w stanie braku wewnętrznej równowagi politycznej i zdrowej organizacji społeczeństwa, która to w zmaterializowanej formie, blokowałaby dowolne i bezkarne działania rozmaitych hochsztaplerów, czy ekspozytur obcego interesu, ze szkodą dla kraju, tu działających. Ten brak doprowadził do upadku I Rzeczypospolitej i dziś nie ma podstaw aby sądzić, że skutki owego stanu będą inne; dlatego trzeba działać.
Religia katolicka jest czynnikiem, mającym wpływ na człowieka od dziecka, i którym on nasiąka jak skorupka: to kościół rzymski, swoimi naukami, zatruwa młode umysły, swoja powszechnością internacjonalną i indywidualizmem osobistym, aspołecznym; oraz tolerancją dla zdrady. Polska jest tym szczególnym krajem, w którym: jak kto chce się poświęcić dla kraju – to się poświęca; jak kto chce go zdradzać – to go zdradza; obaj chodzą po ulicach bezpieczni i uśmiechnięci.
Wykorzystując wyjątkowe warunki , po wyborach 1989, został on na placu boju jako jedyna, mająca wielki doświadczenie, zorganizowana siła, mająca do tego wsparcie ZMP i Watykanu. W tych cieplarnianych okolicznościach, jak jemioła na topoli, rozrósł się wspaniale, i dalej rośnie – ewangelizując, czyli zawłaszczając, ciągle nowe /różnymi drogami, w tym poprzez wpływ na ustawodawstwo/ obszary życia społecznego – że już prawie drzewa nie widać. Radosny ów rozrost, nie może być innym niż tragicznym w skutkach dla pnia tego drzewa.
A jako konkurenta mając narodowy egoizm, i kolektywizm działań narodów protestanckich; od mądrego trzeba się uczyć, a nie ciągle powtarzać te same zachowania i oczekiwać innych rezultatów
Owo, też mentalne, przekształcenie będzie trudne do realizacji; sprzeciw wobec takiego zadania, wyjdzie z najmniej, przez lud, oczekiwanej strony: od zagranicznych ewangelików; ale podjąć je trzeba…bo chyba już nie obowiązuje uchwała sejmu z 1686 /chyba/ która karać śmiercią nakazywała konwersję od katolicyzmu?
Komuchy w PRL-u ucieleśniły, pożądaną w polskich warunkach szczególnie, ideę kolektywizmu w postaci tzw. „dyktatury proletariatu” – forma dziwaczna, ale…pozytywny efekt dała: w ciągu 2-ch pokoleń, prawda że kosztem wielkich wyrzeczeń /cytrusy kubańskie to przypływały statkiem raz w roku – na Wigilię, i dla dzieci/, odrobiono dziejowe zapóźnienia cywilizacyjne, podniesiono kraj z ruin i zbudowano potężny przemysł; na dokładkę zaś, nie zaciągając długów, spłacono odszkodowania indeminizacyjne, zabezpieczając przyszłe pokolenia przed ich windykacją; i to wszystko w warunkach dyskryminacyjno-sankcyjnych /COCOM/ m.in.
Pomocy Zachodu w postaci dostaw UNRRA – trwały 1,5 r. – oczywiście pominąć nie można, ale to nie one zdecydowały o sukcesie PRL-u. Zdecydował kolektywny wysiłek i współpraca w ramach RWPG
Komuchy miały rację co do religii; częściowo; nie trzeba tego średniowiecznego reliktu likwidować całkowicie, jeno zredukować do funkcji usługowej; instytucji pożytku publicznego, mającego infrastrukturę i tradycją uświęcone algorytmy ceremoniałów, dla zapewnienia uroczystej oprawy różnych spotkań i ważnych w życiu człowieka wydarzeń.
Od spraw świeckich musi być odsunięty; uczestniczyć w polityce może ten, kto ponosi za swoje działanie odpowiedzialność; nie może uchylający się od niej, jak dzisiejszy polski kościół rzymski; niewątpliwy beneficjent „ustrojowej transformacji”, skompromitowany poparciem kolorowej rewolucji Solidarności, skutkującej, nieformalną ale realną, utratą niepodległości i dorobku 2-ch pokoleń, oraz cofnięciem demograficznym i cywilizacyjnym społeczeństwa i państwa.
Nie będzie od rzeczy wspomnieć, że ten kościół wzbraniał się przed uznaniem polskości Ziem Odzyskanych, i Komuchy musiały na jego rzecz dokonywać koncesji: religia w szkołach i KUL.
Pierwszym krokiem musi być wypowiedzenie konkordatu i usunięcie religii ze szkół, a nadmiaru symboli wiadomego narzędzia tortur, z cywilnej przestrzeni publicznej, od sejmu poczynając.
Dalej wg. reguł funkcjonującego w Polsce kościoła luterańskiego.
Albo indywidualnie doskonalimy siebie – nietrwale, bo państwo słabe nam tych naszych osiągnięć nie zabezpieczy; albo stajemy na niższym poziomie doskonałości, ale trwale i rozwojowo, bo poprzez i za państwem, kolektywem silnym, zdobyte doskonałości i wypracowane zasoby zabezpieczającym; do podobnych rezultatów, w długim horyzoncie czasowym, winien doprowadzić właściwy wybór religii dominującej – państwowo-twórczej, a nie żerującej na nim.
Jeśli natomiast o zbawienie duszy idzie, to niewątpliwie Fryderyk II Wielki, ewangelik, dostąpił go: przykładnie, lojalnie i pilnie spełniając obowiązki wobec państwa i rodziny; pomimo, że cyniczną politykę prowadził, z produkcją polskich efraimek włącznie.
Adam Czochralski 02.09,2917