Dzisiejsza opieka zdrowotna w Polsce jest obliczona na fizyczne wyniszczenie starszego pokolenia, m.in pamiętającego zasługi Armii Czerwonej i Rosjan dla ocalenia życia naszych przodków; owa część społeczeństwa wzdraga się i stawia opór bestialskiej, przez plugawych moralnych karłów organizowanej, akcji niszczenia upamiętnień po poległych uczestnikach tych strasznych czasów, głownie żołnierzy radzieckich. Systemowi temu zdrowotnemu nie podlegają członkowie „elyty” solidaruszej, ich krewni i znajomi, korzystający ze tzw. statusu VIP-owskiego; oni nie muszą stać, albo leżeć, w SOR – będąc w gorszej formia, czy specjalistycznej przychodni szpitalnej, w wielogodzinnych kolejkach – do granic wytrzymałości, gdy lekarze wypisują dziesiątki dokumentów…bowiem się niezbędnymi okazały. Elementem owego „porządku” jest nieustanna „reforma” NFZ, wynalazek tzw. „lekarzy rodzinnych”, „lekarzy pierwszego kontaktu” „sieci szpitali” (z tego co zapamiętałem); wszystko to ma na celu , w sposób cywilizowany – ze znieczuleniem (przekonywania, że to reformy, reformy, reformy), likwidację powszechnej i bezpłatnej służby zdrowia, jako reliktu komunizmu; i uczynienie z opieki zdrowotnej znakomicie dochodowego interesu. Kto pieniędzy mieć nie będzie, ten może zdechnąć pod płotem. Terminy wizyty u specjalisty liczone w miesiącach czy latach, realnie oznaczają odcięcie tego obywatela od pomocy lekarskiej. Młodzi tego nie czują – raczej nie chorują – w dodatku są przeświadczeni, że ich taka sytuacja nie dotknie, że w końcu te reformy przecież muszą dać efekt pozytywny. Nie będzie go i dotknięci tym koszmarem zostaną wszyscy, przez pokolenia. Bez odsunięcia, tej wrogiej Polsce i Polakom ekspozytury, narodowości polskiej najczęściej i ich kolaborantów, od wpływu na kształt naszej rzeczywistości, oznacza: żadnych marzeń Panowie, żadnych marzeń…
Adam Czochralski 09,09.2017