33 Jak nas okradają 21.10.2017

33 Jak nas okradają 21.10.2017

Kiedyś, dawno, dawno temu, w srogim reżimie komunistycznym, czyli w PRL-u, kiedy wolności osobiste były nieporównanie większe (za wyjątkiem ograniczeń podróży za granicę – słusznych zresztą; bo gdyby nie te restrykcje, wszyscy co przeżyli wojnę uciekliby na Zachód, zamiast się męczyć w zdewastowanym kraju z jego odbudową z ruin) niż w dzisiejszej „wolnej Polsce”, było takie coś co się zwało „Muchozol”.

Mikstura owa zawarta była w puszce średnicy ok 6 cm i wysokiej na 15 cm, oklejona, dość niedbałą, nalepką z numerami Polskiej Normy, napisem „Muchozol” i widokiem muchy przewróconej do góry nogami. Zawartość działała tak, że jak się na ułamek sekundy (byle tylko psiknąć) w pokoju 4x4x2,5 m psiknęło, to, po najwyżej minucie, wszystko co lata (oprócz ptaków) leżało na podłodze i wymachiwało bezradnie nóżkami cieniutkimi. Dziś też mamy różne „muchozole”, „pchłozole”, „pająkozole”, wszystkie w eleganckich, z kolorowym nadrukiem, okazałych pojemnikach; są one znamienne tym, że jak się ileś sekund sika tym gazem – śmierdzi jak należy – muchy np. pozostają w całkiem niezłej kondycji…pająki i pchły pewno też…trudno je śledzić…

Podobnie jest z „Pastą BHP”, kiedyś wystarczyła odrobina, na paznokieć, aby umyć zabrudzone towotem /to taki smar/ czy ropą ręce; dziś trzeba garstkę, i dla lepszej pewności trzeba domyć się mydłem aby uzyskać podobny efekt.

Nawiasem, warto wspomnieć, że fortuna p. Kulczyka wywodziła się podobno w tego właśnie preparatu: kupował za centy znakomitą polską pastę i sprzedawał ją za dolary na Zachodzie; kluczem sukcesu musiały być jakieś „chody” u ówczesnych władz, wywóz bowiem był limitowany.

Wracając do meritum: nie mogą być inne efekty użycia w/w preparatów; jak się do składu ex PRL-owskiej puszki „muchozolu” doleje kubeł wody i wleje otrzymaną mieszankę do eleganckich, współczesnych puszek; a do puszki PRL-owskiej „pasty bhp” dorzuci worek kredy, szlamowanej albo i nieszlamowanej…

O żadnych „normach” ani słowa; są producenci; ale kto będzie reklamował taki nabytek, i jak?

Nie sposób, nie zauważyć, że o ile takie praktyki dotyczą w/w preparatów – szk0da jest, ale niewielka; w końcu od brudnych rąk, much czy komarów jeszcze nikt nie umarł. Rzecz się komplikuje poważnie, w przypadku podobnych praktyk z lekami: rozpuszczając np. dopuszczony do obrotu lek w kuble wody i sprzedając go ‚homeopatyczne’  z nową nazwą i w nowym kolorowym opakowaniu…

Ten wpis, to jest kamyczek do ogródka UOKiK; urzędować to każdy głupi potrafi i brać pieniądze za nic; do roboty czas się zabrać.

…a jak nie wiecie jak, to Wam powiem: trzeba nałapać much i wypuścić w pokoju o gabarytach jw; psiknąć owym delictum, mierzyć czas i ocenić efekt. Nie widzę powodu, dla którego, ich działanie miałoby być gorsze niż prl-owskich preparatów sprzed pół wieku.

Adam Czochralski     21.10.2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *