Sprawa jest ważna i niebezpieczna. Chodzi o ten Twitter na którym to sobie JE prezydent Trump ‚ćwierka’ radośnie; zakładamy przy tem, że te protekcjonistyczne posunięcia mają jakiś sens.
On chyba faktycznie, w w/w twitterowej ‚zabawie’ jest odizolowany od doradców; żeby takie kretynizmy robić: jak supozycja, że „trade wars are good”. Ta kretyńska deklaracja winna być bezzwłocznie jakoś rozmydlona…że się przejęzyczył np.
Odpowiedź Unii już była, i brzmi złowrogo „firmly” tzn. „mocno”. Jeżeli sprawy się jakoś nie załagodzi, rzecz grozi powstaniem koalicji antyamerykańskiej; i to w dwóch wymiarach:
– gospodarczym Unia /17 bln USD PKB wg. pkn – tyle co USA i Chiny, też 17, tyle że wg. psn/ plus inni, Ameryce niechętni, co to się mogą dołączyć – reszta BRICS np.
– i militarnym, z Rosją na czele, a Chinami tuż za.
NATO to efemeryda, dobra na dobrą pogodę, nie na burzę z piorunami atomowymi. I tak się może zdarzyć, że USA staną wobec niej osamotnione…no może z wiernymi Solidaruchami i polskimi Migami 29; reszta bowiem tj. F 16 – to są szkolno-bojowe…do Dęblina znakomite.
Wojny handlowe, inne zresztą też, to rzecz paskudna, zaś ta deklaracja, że „są dobre”, podaje interlokutora w wątpliwość, czy jest przy zdrowych zmysłach, nawet jak to Amerykanin. Nie zdziwiłbym się gdyby Demokraci wykorzystali ten lapsus jako przyczynek do dowodzenia niepoczytalności ergo impeachmentu.
Coś z tym fantem trzeba zrobić, zanim przyjdą konkretne odpowiedzi…szkoda pięknej Ameryki, nawet z troszkę zwariowaną polityką…kto na Marsa poleci jak nie oni?…
Adam Czochralski 02.03.2018