Ten „atak” jest oczywistą inscenizacją, mającą dać pretekst do użycia siły, dla przywrócenia „humanitarnych” wojennych warunków egzystencji ludności syryjskiej.

Amerykańska ambasador przy ONZ p. Nikki Haley w swoim oświadczeni na wczorajszym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa, zabierając głos, przywołała „wstrząsającą ” relację w której występowały leżące dzieci z pianą na ustach – jako otrute gazem…opowiem tej zacnej niewątpliwie Pani, pewną, prawdziwą zresztą, historyjkę.

Onegdaj pracowałem w załodze holownika; ponieważ czasu wolnego było sporo, wykorzystywaliśmy tą sytuację na tzw. płukankę zębów /jako, że zdrowie najpierwsze, jak mawiał klasyk/, czyli krótko mówiąc: na pijatyki.

Był załodze mechanik, niestety zapomniałem nazwiska…mieszkał przy ul. Piastów w Szczecinie…otóż miał on tą cechę, że po libacji miewał tzw. „zgagę” i kurował ją tzw. „sodką” – roztworem wodnym sody oczyszczonej.

Trzeba trafu, że po tej „sodce” zażarł korniszona, czy może napił się wody z octem po tych korniszonach…dość, że nagle…osłupieliśmy z trwogi…bo z jego ust, nosa /z uszu chyba nie, ale nie jestem pewny/ zaczęła się wydobywać piana…wyglądało to przerażająco…też dla nas, choć zbyt strachliwi, choćby z uwagi na dość niebezpieczną pracę, nie byliśmy…

Ale nic się nie stało; po chwili wytarł gębę rękawem i był zdrowiutki jak rydz…śmiechu było co niemiara: my z niego…a on z nas, bo ponoć gęby’śmy pootwierali ze zdumienia i przerażenia…

I to jest historyjka dedykowana p. Halley; pewno niepijącej i sodki nie używającej, i pojęcia ni mającej o takich sprawach…męskich na ogół…

Trochę tylko przykro, że osoba na tak poważnym stanowisku, daje się nabierać na dziecinne, nieszkodliwe, sztuczki…

Tam żadnego ataku chemicznego nie było, i Syryjczyków należałoby przeprosić za nalot na bazę i wypłacić odszkodowania, też  rodzinom poległych Irańczyków.

Adam Czochralski      10.04.2018