Słyszę nieustanne apele do osób które wyzdrowiały z wirusowego pandemonium, o to aby oddawały osocze, gwoli leczenia nim ciężko chorych.
Pasuje to do tego pokracznie hojnego państwa solidaruchów, aby ludzi po ciężkich przejściach, namawiać jeszcze do oddawania krwi – osocza, za „dziękuję” naturalnie…
Pamiętam PRL; tam też było honorowe krwiodawstwo; w wojsku np. zdaje się, za oddanie krwi, miało się czekoladę i dzień wolnego, ale…ale było też opłacane krwiodawstwo – dostawało się 100 zł za: albo 250 ml, albo 400 ml, nie pamiętam, nie robiłem tego; miałem natomiast kolegę, który systematycznie tak sobie dorabiał w czasach szkolnych. Siła nabywcza 100 zł, w owym czasie, była równa dzisiejszej sile nabywczej 100 zł /oprócz walut obcych/. Dodać warto, że było to w czasie poświęceń dla odbudowy państwa ze zniszczeń wojennych i budowy potężnego przemysłu; a czynności te były skorelowane z troską o człowieka: odzież robocza, porcje regeneracyjne dla fizycznie pracujących, pewna pensją na etacie, darmowe wczasy rodzinne i wiele innych pożytków, o których dziś nawet pomarzyć nie wolno.
Konkludując: to pokraczne państwo, które nie płaci ludziom za ciężką p;racę, też niebezpieczną jak się okazuje po losie, zmarłej na Covid 19, pielęgniarki i ryzykującym, za moniaki, życiem, innych pracowników służby zdrowia; jednocześnie lekką ręką rozdające pieniądze różnym nierobom i obrzydliwym staruchom /seniorami zwanymi/, powinno płacić za to osocze.
Jego wywóz za granicę winien być urzędowo zakazany.
Proponuję 1000 PLN za ekspercko określoną niezbędną jego ilość. Oprócz tego: każdy pracownik SZ zaangażowany w zwalczanie wirusa, i się narażający, winien otrzymać 1000 PLN do pensji, bezterminowo.
Adam Czochralski 2020.05.06