Ocena moja „kolorowej rewolucji” Solidarność jest znana. Jako „ert” napisałem sporo komentarzy pod artykułami w Forsalu i Gazecie Prawnej, były publikowane, często . Na dziesięciostopniowej skali draństwa ma ona numer 10; staropolskie przysłowie mówi: „po owocach ich poznacie”, dzisiaj widać czym jest 10-ta potęga przemysłowa świata z roku 1979; do sprzedania, z polskich towarów, na eksport, mamy: miedź surową, przetwory mleczne, jabłka, krasnale i palety drewniane. Zaznaczenie „z towarów” jest konieczne, z uwagi na fakt bytu Polski jako niekwestionowanej światowej potęgi eksportowej ludzi – rodaków, nędzą wygnanych na emigrację.
Wałęsa, dziś słyszę że jest w szpitalu – artykuł ten nie ma z tym faktem żadnego związku – za tą sytuację ponosi niewątpliwie współodpowiedzialność. Ale tylko w jednej czwartej; w trzech czwartych zaś, ponoszą ci którzy stali za nim i obok niego. Sławne jego kwiatuszki o „plusach dodatnich i ujemnych”, „za a nawet przeciw”, wynikały nie tyle z upośledzenia umysłowego, ale z mizernego zasobu słów. W niektórych sytuacjach Lechu przejawiał zdrowy instynkt. Dyskwalifikujący go, w kręgach wielu jego towarzyszy walki, zarzut współpracy z SB. jest nieuprawniony. To był czas kiedy miliony Polaków, gotowych było, za robotnikami Stoczni Gdańskiej, wołać: „pomożemy” ówczesnym władzom PRL-u, Gierkowi konkretnie. Dominująca większość była pełna nadziei, że teraz, po odejściu gadatliwego Gomułki, co papierosa łamał na pół i palił w lufce, budował huty i parowozy, oszczędzając na artykułach spożycia, że teraz dopiero będzie lepiej, że będzie łatwiej się żyło; w końcu E. Gierek był na Zachodzie, mieszkał tam nawet i pracował, za Zachodzie dobrobytu naturalnie; związek jest oczywisty.
Wałęsa nie był z kamienia i też miał tą nadzieję, a nawet wykazał się w tym kierunku ponadprzeciętną aktywnością, tzn. walką z przeciwnikami tej pięknej wizji. i stąd jego prawdopodobna współpraca z SB. Jeżeli był agentem, to był legalnym agentem legalnego państwa, które koszmarnym wysiłkiem narodu – w Warszawie, po dekrecie Bieruta, stare kobiety gołymi rękami układały cegły z ruin w sztaple, bo to już”swoje” budujemy – jak Feniks wstało z ruin i zapewniało godziwy byt z pracy; dla każdego była, swoim obywatelom.
Ale jest rzecz ważniejsza jeśli chodzi o Wałęsę. Otóż uratował Polskę przed wojną domową i prawdopodobną śmiercią wielu z nas. Był też zresztą przeciwny ogłoszeniu strajku generalnego 12.12.1981, która to decyzja KK Solidarność spowodowała wprowadzenie stanu wojennego, ale nie o to chodzi.
Wałęsa uniemożliwił uchwalenie przez ten Komitet strajku generalnego na przełomie marca i kwietnia 1981 roku – po awanturze w Bydgoszczy z Rulewskim. Rolnicy już nawet żywność zgromadzili wobec przewidywanego paraliżu transportu w kraju. Wszyscy /chyba/ doradcy Przewodniczącego Lecha parli do strajku, z Geremkiem, Kuroniem, pewnie też Michnikiem na czele. Wałęsa się postawił, że nie; nastraszył ich, że wie o ich komunistycznej przeszłości i tym zmusił ich do milczenia. Uchwalono jakieś konsultacje i sprawa się rozeszła po kościach.
Pytanie jest: co by się stało, gdyby nie determinacja Wałęsy?
Władze nie były przygotowane na taka ewentualność, /w grudniu już były, i wybrały całe to towarzystwo, jak ślepe kocięta z koszyka/.
Uważam, że gdyby do tego strajku doszło na przełomie marca i kwietnia 81, mielibyśmy wojnę domową, z podziałami w strukturach siłowych i prawdopodobną interwencją Układu Warszawskiego.
Lech Wałęsa uratował życie wielu z nas.
Nie zmienia to jednak faktu jego współodpowiedzialności za szaleństwa i sabotaż tzw. transformacji, która zrujnowała kraj.
Adam Czochralski 08.07.2017