Polityka Zachodniej Myśli Politycznej, ZMP, od czasów Bismarcka do dziś, ma jedną cechę niezmienną: interesy znakomite (te miedzy sobą uprawiane są równoprawne i przez to zwykłe), przewiduje się do zrobienia w Europie i Azji na terenach byłej Rady Współpracy Gospodarczej, RWPG z Polską i byłym ZSRR na czele.
Zarzutem to być nie może – każdy by chciał kokosy, zamiast mozolnego ciułania, robić; dziś jeść jest co, samochody jeżdżą, przyodziewek ma każdy, a niektórzy nawet w luksusy opływają – poza wyjątkiem jugosłowiańskim – bomby nie spadają, czołgi nie jeżdżą, armaty nie strzelają, czyli wszystko jest w porządku…prawie w porządku, raczej.
Ten przysłówek „raczej” jednak wiele znaczy, a konieczność jego użycia, wynika z owych instynktów, które Anglosasi wysysają z mlekiem matki, w polityce przejawiających się w niemożności zaakceptowania w relacjach z innymi grupami etnicznymi – tu Słowianami, stosunków innych niż dominacyjnych.
My Słowianie nie oczekujemy od ZMP pomocy, poparcia i życzliwości; sami sobie poradzimy; mamy tylko to moralne i materialne prawo, oczekiwać zrozumienia dla pożytków płynących z relacji kooegzystencjalnych – bez czułości, ale i bez dyskryminacji i bezdusznej eksploatacji.
Warto wiedzieć, że aby było możliwe realizowanie takich celów – osłabienia kontrahenta, koniecznością jest zachowywanie z nim dobrych stosunków, niby partnerskich.
Złem będą utrudnieniem dla realizacji takiego zadania..
Dzisiejsza Polska jest znakomitym przykładem ilustrującym prawdziwość powyższej tezy; w warunkach skonfliktowania: pozornie na tle: socjalizm versus kapitalizm, a w istocie Anglosasi versus Słowiańszczyzna, Rosjanie i Polacy podnieśli ,wysiłkiem dwóch pokoleń, kraje z ruin, spłacili zobowiązanie indeminizacyjne, zaspokoili egzystencjalne potrzeby ludności i nadrobili dziejowe zapóźnienia.
Dziś w warunkach przyjaźni z ZMP, Polska cofa się w tych wszystkich dziedzinach, które w PRL wypracowała, prawda że kosztem licznych niedostatków ówczesnych pokoleń, ale jednak. Inaczej było to niemożliwym.
Młodzież nie wie, bo i skąd miałaby wiedzieć, że wtedy do kina czy teatru, można było pójść z dzieckiem i nie wstydzić się wobec niego, tego co się dziś na scenie czy ekranie wyprawia.
Solidaruchy w 1989 roku, po przejęciu władzy, pierwszą rzeczą jaką zrobiły w mediach, to zaprezentowały wulgaryzm, obsesję i ekshibicjonizm; tak jak gdyby Polacy, pod komunistycznym reżimem, o niczym innym nie marzyli, jak widzieć na ekranie kopulacje wśród słów na k…, na h…, na p… i innych z tego repertuaru dorożkarskiego.
Idea rozbicia tego zdominowanego przez Słowian układu gospodarczego i wojskowego RWPG i UW odpowiednio, trwała od zakończenia II wś.
Propaganda radiowa i słowa pisanego była nieustanna; cynicznie szukano słabych punktów, gdzie można było wspierano bunty – w imię demokracji i poszanowania praw człowieka nieustannie – ustaje ten pryncypialny wymóg w stosunkach z kontrahentem ds. ropy naftowej, gdzie kontrahent ludziom głowy ścina na ulicach, za herezję p-ko islamowi.
Józef Stalin po II wojnie chciał kontynuować przyjazne stosunki ze światem zachodnim.
Wroga reakcja, deklaratywnie, przyszła z przeciwnej strony – zapoczątkowała ją mowa Churchilla w Fulton w 1946, kiedy to wynalazł „żelazna kurtynę”; jednak jeszcze w 1948 roku wydawano w Polsce „Głos Londynu”.
Wroga postawa Zachodu – wspieranie polskiej wojny domowej, rękami bandytów, też z UPA współpracującymi, prowadzonej, organizowanie siatek szpiegowskich i inna dywersja – na Bolesława Bieruta było 5 zamachów na życie – więc ta postawa, zablokowała – oprócz doraźnej UNRA – pomoc dla krajów wyzwolonych przez Armię Czerwoną i porządek tam ustalającej, w tym Polski.
Generał George Marschall /ten od Planu/ w roku, chyba 1946, na jakimś politycznym spotkaniu, za obietnice pomocy tym państwom, zażądał plebiscytu państwowej przynależności terenów wcielonych po 1945 roku do Polski – na pewno, zaś i tych po I wś. – prawdopodobnie /nie pamiętam dokładnie/.
I nic nie stało przeciw temu, żeby J. Stalin przyjął ofertę, plunął na Polskę i jej Ziemie Odzyskane, i wyciągnął rękę po pomoc dla zrujnowanego kraju.
Nie zrobił tego i chwała mu za to.
ZMP dokonała jeszcze innej rzeczy, mianowicie uniemożliwiła, drogą konwergencji choćby, przy normalnych stosunkach, liberalizację tzw.” dyktatury proletariatu” w systemie radzieckim, którego Polska była uczestnikiem.
Wręcz odwrotnie, swoimi działaniami indukowała jego zwiększoną represyjność.
Niewprawne oko, dostrzeże w takiej zachodniej postawie, jako przyczynę ,oczywiście względy troski o „principium” – demokracja i inne ideologiczne idealizmy.
Jak mawiał Dmowski: „wiedza polityczna jest to wiedza ezoteryczna, ludowi niedostępna„; prawdziwym jej, ZMP powodem była chęć wykluczenia konkurencji w produkcji, głównie przemysłowej. Socjalistyczna metoda planowej gospodarki w korelacji z państwowym kapitałem, zsynchronizowana z inicjatywa prywatną i rynkowymi zasadami, rzeczywiście mogła być niebezpieczna.
Przypadek Chin dowodzi tego bez wątpliwości.
Jak wspomniałem: szukano w Demoludach słabych punktów; był taki. To była Polska z silnym prywatnym rolnictwem i silną pozycją kościoła.
Rywalizacja systemów nie była wynikowo przesądzona; przypuszczać raczej należy, że w warunkach niedyskryminacyjnych /COCOM i inne/ – polski system, po korektach typu „ustawy Wilczka”, w warunkach normalnej wymiany, nie był skazany na porażkę.
Stało się inaczej.
W połowie lat 70-tych w RWPG wystąpił kryzys. W Polsce zaczęły się bunty związane z inflacją – płace wyprzedzały wydajność pracy, rósł deficyt; a Wolna Europa i inne, niesłychanie troszczyły się o los polskiego robotnika, głodnego kiełbasy.
W ZSRR też rósł deficyt i zadłużenia zagraniczne, związane z niskimi cenami ropy i gazu.
Do tego doszła sprawa choroby Leonida Breżniewa; faszerowany lekami zachowywał się chwilami jak robot czy manekin, gorzej kontaktował /wspomnienia E. Gierka/.
W każdym razie; w 1975 w Akcie Końcowym KBWE w Helsinkach, także Polska, podpisała deklarację dotyczącą m.in. praw człowieka – w tym: swobodnego, publicznego wyrażania swoich myśli i poglądów, Akt został ratyfikowany w Polsce, w marcu 1977.
I to był faktyczny koniec Komunizmu w Polsce w sferze nadbudowy.
Dzisiejsi „kombatanci – pogromcy komunizmu” wtedy jeszcze wywijali czerwonymi chorągiewkami na pochodach pierwszomajowych; niektórzy, odważniejsi postulowali jego ulepszenie, na: „bez wypaczeń” i „z ludzką twarzą”, z tego co pamiętam.
Kto twierdzi inaczej ten kłamie.
Mój przypadek z PPD tego dowodzi. Wszystko, wszędzie można było publicznie gadać bezkarnie. Także się organizować w partie – żeby taką założyć, trzeba było 15 podpisów…dziś w „wolnej Polsce” trzeba 1000…
Oczywiście wszystkiego wolno nie było. Państwo ścigało czubków: takich jak p. Niesiołowski np. co to podpalał czy obalał jakieś pomniki, czy braci Kowalczyków co wysadzili w powietrze jakąś aulę. I prawdopodobnie też tych co to chcieli wysadzić ten porządek ustalony po II wś. w kategoriach sojuszy.
Żadne państwo na świecie nie tolerowałoby takiej „opozycji”, a PRL była normalnym państwem.
Ten „koniec Komunizmu” w tzw. Demoludach, został z oczywiście odnotowany za oceanem i z troskliwością pochyliły się nad tą nową sytuacją Komisje Kongresu USA i wywiady, naturalnie.
Jak wspomniano na wstępie: słabym punktem była Polska z prywatnym rolnictwem, silnym Kościołem i silną klasą robotniczą – fabryczną zresztą, głodną kiełbasy.
Postawiono na Kościół;
i w tym momencie na porządku stanęło zagadnienie: jak go wzmocnić i uaktywnić; odpowiedź była prosta; trzeba Polaka uczynić papieżem a reszta sama się zrobi. Tylko którego? Jest taki jeden kardynał: przyjaciel Żydów /przypuszczalnie żydowskiego pochodzenia, po babce ze strony matki – wg. niemieckiej klasyfikacji: ćwierćżyd/ i Ukraińców, ex aktor, poeta, z psychiką zwichniętą skutkiem traumatycznych przejść rodzinnych i wojennych, dzieci lubi…kiedy normalny facet to od dzieci się trzyma się w bezpiecznej odległości – z daleka, a od kumpli i kielicha odwrotnie…pedofilek może?…
Razem wziąwszy wyszło, że ma znakomite kwalifikacje aby u Polaków prorokiem sensu largo zostać.
Jak pomyślano tak zrobiono; poczciwy Włoch Giovani /…/ Montini miał już swoje lata, 81, ale był dość zdrowy, cierpiał wprawdzie na podagrę, bolesna sprawa ale dla życia niegroźna, pojechał więc na wakacje do Castel Gandolfo powietrze zmienić…aż tu nagle poczuł się fatalnie i coraz gorzej, po 3-ch tygodniach od wyjazdu, umarł w 4-ro godzinnych drgawkach, bez przytomności. Oficjalna przyczyna śmierci: zawał serca i obrzęk płuc. Nieoficjalną było: otrucie…ale kto by truł papieża, i po co?… Dziwna historia, najcięższą bowiem jego chorobą była właśnie podagra.
No ale miał swoje lata; zdarza się.
Mamy konklawe, na którym, ku zdumieniu obecnych kardynałów, amerykańscy, niemieccy i polscy stawiają kandydaturę i głosują na kardynała Wojtyłę…Polak???…po co? zawsze Włoch był biskupem Rzymu… i niech lepiej już tak zostanie; i wybrano Albino Luciani’ego, młody, 66 lat, zdrowy jak koń…z przyszłością dla Kościoła.
Przebieg tego konklawe znamy z dialogu – zrelacjonowanego przez sekretarza Wojtyły – ks. Dziwisza, pomiędzy kard. S. Wyszyńskim i kard. K. Wojtyłą: po wyjściu z konklawe:
Wojtyła do Wyszyńskiego:…no widzisz, nic z tego nie wyszło!?…
Wyszyński. do Wojtyły odpowiedział…milczeniem…
Co nie wyszło, a wyjść miało, okazało się za miesiąc, kiedy nowo wybrany młody i zdrowy papież Jan Paweł I umarł całkiem niespodziewanie, w niejasnych okolicznościach…na atak serca, choć na serce nie chorował.
Przekonany jestem, że dopiero wtedy konklawowe gremium kardynalskie zrozumiało, ze lekceważenie zdania kardynałów amerykańskich, niemieckich i polskich to rzecz brzydka, a nawet niebezpieczna.
Sądzę także, że w następnym konklawe Karol Wojtyła był jedynym kandydatem; być papieżem, fajna sprawa, ale „zdrowie najpierwsze…”jak powiada klasyk.
Czy Wojtyła wiedział?…Myślę, że nie mógł nie wiedzieć, skoro wszyscy wiedzieli; ale przy tej pobożnej moralności pewnie się pocieszył, że to przecie pro publico bono – ten komunizm brzydki do obalenia jest, a resztę Pan mu wybaczy; krzyżem trochę poleży przed ołtarzem głównym – co miało miejsce, i sprawa załatwiona…
I za tą łotrowską postawę – że takim kosztem kandydował na papieża; za antypolskość – że śladem austriackiego zaborcy zabrał Polakom i oddal Banderowcom, polską katedrę w Przemyślu, a kobiety co jej broniły nazwał dewotkami; za zbrodnię poparcie polskiej kolorowej rewolucji Solidarność; za zbrodnię poparcia dla idei zniszczenia Jugosławii;
za to wszystko, należy zaniechać uprawiania jego kultu i usunąć z przestrzeni publicznej wszystkie po nim ślady, podobnie jak po Piłsudskim.
Adam Czochralski 21.07.2017