6 O mnie cd. 28.07.2017

6 O mnie cd. 28.07.2017

Po namyśle, postanowiłem uzupełnić to spektrum informacji o mojej osobie zamieszczone w w wpisie nr.1.

I tak:

Oświadczam, że wszystko co tu, i w tym blogu, jest, i będzie napisane, jest prostą kontynuacją, i na moją wyłączną odpowiedzialność, działań prowadzonych przez Zarząd Główny Stronnictwa Narodowego z roku 1939 sprzed 1-go września.

Wypełniam tym samym, moralny obowiązek spełnienia  wydanego mi na łożu śmierci, przez ostatniego żyjącego członka tego Zarządu p. Napoleona Siemaszkę, polecenia: abym mówił „w ich” imieniu,

Dokładnie, słowa te, wypowiedziane niewyraźnie i z trudem, brzmiały: Mów…za nas

Dorozumienie tego było, jak mi się wydaje, że ”w imieniu  jego i jego partyjnych towarzyszy” przedwojennego Stronnictwa Narodowego – była to jedyna sensowna interpretacja jego słów.

Jak do tego doszło?…

W tzw salonie Siemaszki na ul. Pięknej w Warszawie, byłem osobą, która zwykle miała najwięcej do powiedzenia. Przychodziło tam sporo osób, a w środę na godz. 17 było zebranie powszechne; uczestnikami były  osoby przeważnie w  jakimś stopniu związanych z endecją, przewodniczył tym spotkaniom p. Witold Staniszkis.

Ponieważ  sprowadzały się one do „przekonywania przekonanych” naciskałem na Siemaszkę, żeby zrobić partię polityczną; odpowiedź zawsze była jednaka: nie ma ludzi, nie ma pieniędzy, nie ma programu…

Po którejś takiej rozmowie stwierdziłem: ja Wam ludzi ani pieniędzy nie dam, ale program to mogę napisać; Siemaszko odniósł się do sprawy sceptycznie, wzruszył ramionami, coś tam mruknął i zbył mnie.

Problem to dla mnie nie był wielki, mając przemyślenia związane z moją akcją szczecińską, PPD, siadłem i „na kolanie” napisałem na maszynie, w 5-6 ciu chyba egzemplarzach, szkicowy program. Był dwuczęściowy: polityczny i gospodarczy, miał to być materiał do dyskusji.

Na końcu dopisałem, gwoli dodania dziełu powagi, że to jest zrobione na polecenie Siemaszki; nie było to prawdą.

Nie zostawiłem sobie żadnego egzemplarza – kserokopiarek wtedy nie było – i w najbliższą środę rozdałem całość  na Pięknej.

Ten materiał otrzymali: Siemaszko, Staniszkis, Chrzanowski, Zamoyski, Więcławek i chyba jeszcze jedna osoba której nie pamiętam, może Mirecki jeśli był wtedy; rzadko ale bywał.

Za tydzień, w środę, przychodzę da Piękną i…sensacja..słyszę: powstała endecka partia…aż mnie zatkało, pytam się więc: mają ludzi, pieniądze i program?…odpowiedź słyszę: mają program!

Niesłychane…pokażcie go, na Boga…i pokazują mi…mój… co to go tydzień wcześniej rozdałem…przepisany in extenso , z przecinaki i kropkami włącznie, skopiowany na powielaczu chyba;…coś takiego!? przytkało mnie z oburzenia i zażądałem zwrotu jakiegoś egzemplarza…W. Staniszkis był najbliżej i oddał mi swój; porobił na nim czerwonym ołówkiem swoje uwagi…ktoś inny, stojący obok poprosił mnie żebym mu go pokazał, więc dałem…nie dostałem go z powrotem,zapomniałem,  i efekt jest taki, że nie mam żadnego do dziś.

Chrzanowski, chyba, dopisał do tego statut, i takie były narodziny partii ZCHN…

Mali ci ludzie, dostawszy w ręce garść słomy – na podpałkę – nie czekali aż się patyków nazbiera na ognisko; podpalili ją bezzwłocznie i tyle co trochę ręce ogrzali… w wyborach zaraz udział wzięli, kolaborację z Solidaruchami rozpoczęli bezzwłocznie, jakieś mandaty dostali: posłowali i senatorowali jak należy…i?…jest pytanie: co zrobili dla kraju?

Odpowiedź brzmi: guzik zrobili; swój osobisty byt pewno poprawili, obecność blisko źródła rozdawnictwa dóbr wszelakich, zwykła procentować.  Nie wiem nawet czy są jeszcze jako partia.

Rzecz została zmarnowana.

Po tym zajściu Siemaszko, chyba gwoli pocieszenia,  zaproponował mi prezesurę…czego nie było wiadomo; do owego ZCHN-u zaproszenia nie dostałem…Siemaszce wykręciłem się brakiem kwalifikacji i podniesionym faktem, że skoro już jedna partia jest, to na co druga?…

.Zresztą faktycznie, byłem zniechęcony zajściem z programem, nie czułem się na siłach; w tamtych warunkach, z niczego, samemu właściwie, zrobić siłę mającą wpływ na politykę kraju – bo tylko to ma sens, zadanie było: jak przepłynąć ocean pontonem w czasie sztormu. Solidaruchy i Zachodnia Myśl Polityczna /ZMP/ to byłby ten sztorm.

Czy zrobiłem dobrze?…nie wiem…Siemaszko nie żyje, endecja nie żyje – trudno nazwać polityką, to co robi środowisko: Myśl Polska i Jednodniówka Narodowa; rzecz godna pochwały zresztą.

Ja na ostatnim spotkaniu z Siemaszką nic mu nie obiecałem; oprócz spotkania, gdzieś tam…wysoko, kiedyś…umarł w samotności, ze strasznym przeświadczeniem, że niewiele, a może i nic nie zrobił, choć może mógł…gdyby…

 

Adam Czochralski   28.07.2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *