Ja się nie znam na technice przemysłu węglowodorów, ale wobec nieubłaganie rosnącej temperatury atmosfery ziemskiej, niosącej niezawodnie destrukcyjne skutki, ludzkość bezzwłocznie powinna zrobić rzecz następującą.
Trzeba zgasić te 10-cio mertowe „świece” płonącego gazu, które towarzyszą niektórym instalacjom. Nikt mi nie powie, że nie jest możliwe przerobienie tego reliktu, z początku eksploatacji ropy naftowej i gazu, i tą „świecę” rurą gdzieś odprowadzić i albo włączyć do instalacji gazowej, albo jakoś zmagazynować. Skroplić np….
Kiedyś, kiedy takich instalacji było mało, a na świecie było zimno zimą, można było „świece” tolerować; dziś, kiedy ich są tysiące, a może setki tysięcy, czas najwyższy aby z tą tolerancją skończyć. Te dziesięciometrowej wysokości a metr średnicy ognie o temperaturze 1000 stopni C, w ilości setek tysięcy, płonące 24 godziny na dobę niewątpliwie wpływają znacznie, a negatywnie, na klimat ziemi.
A kto, gwoli oszczędności nakładów na tą zmianę, będzie chciał utrzymywać status quo, niech, albo zamyka interes, albo płaci kary, albo podlega innym sankcjom.
Oczywistym jest, że taka operacja w mikro śladowym, ale nie zerowym, stopniu wpłynie na klimat; jednak wobec grożącej katastrofy, niczego co od człowieka zależy, nie wolno poniechać.
Adam Czochralski 2020.04.23