to jest wina tego solidaruszo – pisxowskiego rządu, który oszczędza na testach.

Podczas kiedy inne państwa o podobnej liczebności, testują setki tysięcy dziennie, w Polsce było zwykle 30 – 40 tysiecy, wczoraj ponoć ok 60 000.

Urzędnicy mówią „każdy może zrobić test”…tylko, że: najpierw trzeba zdobyć skierowanie od lekarza rodzinnego…a ten urzęduje w Ośrodku Zdrowia…a ów ośrodek jest zamknięty na cztery spusty…a telefon doń jest  nieustannie zajęty.          I człowiek źle się czujący, po 20-tu próbach rezygnuje…i dzwoni na pogotowie…a tam też jest zajęte…a jak jakimś cudem się dodzwoni, to się dowie, że wszystkie karetki są zajęte i mu poradzą aby sam poszukał sobie miejsca gdzie robią testy…jak się tam dowlecze, to się dowie, że potrzebne jest skierowanie od lekarza rodzinnego…i tak krąg pomocy służby zdrowia się zamyka…

Skutek jest wiadomy – jak w tytule, a winny jest ten teo-solidaruszy  rząd, który ma pilniejsze wydatki (zbrojenia na Rosję) niż jakieś głupie testy i który na dokładkę robi piekło kobiet i inicjuje tym ekscesem groźne protesty uliczne.

Czas na tą spółkę b.o.* najwyższy.

* bez odpowiedzialności

Adam Czochralski                                                                      2020.10.28

PS. Ale z tych ulic się Panie wycofajcie, pozarażacie się i pomrzecie. Tą rzecz trzeba zrobić inaczej.