Nie ma takiej bariery, której nie da się dziś sforsować przy pomocy nowoczesnych aluminiowych, składanych, lekkich drabin.
Amerykanie budują /chyba/ 7-mio metrowe zapory…na których siedzą imigranci; to doświadczenie winno być dla nas wskazówką, co robić; szkoda pieniędzy i zachodu na podobne budowle. Będąc sprawnym, mając drabinę i linę z hakiem, taką barierę pokonuje się w 10 sekund.
Warto wiedzieć jak wyznawcy Allacha sobie radzą z nielegalną imigracją. Otóż jest przykład, niedawny, kiedy taki intruz nielegalnie usiłował sforsować granicę Pakistanu: otóż bez ceregieli został zastrzelony na jakichś drutach, i trupa tam zostawiono, dla wron…i?! I mają spokój, nie ma więcej chętnych do forsowania granicy…
Ja nie mówię o takiej metodzie, ale tylko brutalne i kategoryczne zachowanie może tą „powódź” zatrzymać, czy przynajmniej zredukować – żadne „wysokie” bariery.
Ten dzisiejszy płot jest dobry – z drutem na górze, tylko, po naszej stronie, trzeba jeszcze rozwinąć drut kolczasty, metr od płotu, dla uniemożliwienia skoku z drabiny.
A oprócz tego: co 3 km ocieplany samochód z załogą – będą mieli nadzór po 1,5 km z każdej strony, zaś w użyciu: żadnego odpychania, czy innego mocowania się z intruzami, ale kule gumowe /na podorędziu ostre, też i stare a dobre kbk – i z solidnymi kolbami i bagnetami./ i gaz łzawiący – świece i ładunki do strzelby /chyba są takie/,
Patyczkować się nie można, bo jeśli Niemcy skutecznie zablokują granicę, to cały ten „wesoły pasztet” /oni śmieją się z głupich i bezradnych unionistów europejskich/ spadnie na nas: my zostaniemy z nożami w kieszeni, a naszym kobietom przyjdzie podzielić los biednych Niemek, które już wieczorem, bez ochrony, z domu nie wychodzą /podobno/.
A „śmieją” się dlatego, że wiedzą, że mają za sobą politykę żydowsko-amerykańską, która zawistnie postanowiła „ubarwić Europę” i nikt nie śmie „piknąć przeciw”. Pamiętam ten szok na Zachodzie, a w USA w szczególności, kiedy ktoś zrobił i opublikował w necie zdjęcie z warszawskiego metra: noc, a tu samotne kobiety czytają coś i niczego się nie boją, podobnie jak nieliczni mężczyźni…rzecz niesłychana u nich.
Zresztą, ludność europejska, pogoniłaby tych intruzów kulami i kijami, ale ona nic nie ma do gadania, bowiem decyduje i broni ich tzw. „elita” rządząca, która dobrze wie, że za takie coś zostałaby strącona z dobrze płatnych urzędów na wieki, jak to mawia mistrz Michalkiewicz: strąceni w ciemności zewnętrzne, skąd słuchać płacz i zgrzytanie zębów! Los włoskiego Vicepremiera ministra Spraw Wewnętrznych Matteo Salviniego jest ostrzegawczo pouczający – wiem ,że miał sprawę za blokowanie imigrantów i prawdopodobnie został skazany.
Z tego powodu, nie widzę granicy ani końca tej imigracji, co oznacza koniec naszej Europy i świat Talibów tu.
Adam Czochralski 2021.10.13