Sprawa JF Kennedy’ego (36)

Sprawa JF Kennedy’ego (36)

Też mam swoją teorię o zamachu na prezydenta.

Jest spore prawdopodobieństwo, że padł on ofiarą własnych słabości; był mianowicie kobieciarzem; to że zdradzał Jacqueline, było rzeczą powszechnie znaną. Ona, chcąc nie chcąc, pro publico, and childs,  bono, jakoś to tolerowała. Wykorzystywał swoje stanowisko dla kolejnych „zdobyczy”. Trafu trzeba, że „należał” /jak to się w Szczecinie onegdaj mówiło/ do jakiejś utrzymanki, jakiegoś gangstera /niestety zapomniałem nazwisk – oba są  znane/. Prawdopodobnie gangsterowi nie spodobało się to „szwagrostwo” z prezydentem, i dziewuszka, po paru razach po pysku albo po grzbiecie, żeby się ratować od bandyty, „wyznała” w żalu, że ten nicpoń Kennedy ją zgwałcił!!!..zgwałcił!?…moją ukochaną!?…Prawdziwy gangster takich afrontów nie daruje.

Istnieje też ewentualność, że ktoś pomścił Marylin Monroe; zachowywała się wtedy jak pieskowa dama w rui i niewątpliwie JFK do niej „należał”. Prowadziła pamiętnik i wypsło jej się kiedyś, gdzieś, że go opublikuje. Nie można było zawierzyć przyszłości rodziny Kennedych, rodziny prezydenta, przyszłości USA, od dyskrecji, tej niewątpliwie sympatycznej i urodziwej, ale lekkomyślnej damy. Załatwiono się z nią, wypróbowaną z dawna metodą „dobrego czerwonoskórego”.

Agent FBI na łożu śmierci wyznał, że to ona zabił Marylin zastrzykiem.

Ciąg dalszy jest znany.

A Oswald? Oczywiście, że był niewinny, był za to na „czarnej liście” FBI i CIA w związku ze stosunkami z ZSRR gdzie mieszkał parę lat i miał pewno znajomych.

„Załatwiono” nim 2 sprawy:       – skasowano domniemanego /maccartyzm/sympatyka Komuchów, oraz:  że był wykryty „sprawca”zabójstwa prezydenta  i przesłanka aby sprawie łeb skręcić.

A Ruby? Pewno jego klub miał problemy finansowe i mu powiedziano: stukniesz Oswalda, posiedzisz parę lat i wyjdziesz w glorii mściciela, a my wyprostujemy twoje sprawy i wrócisz do biznesu…a ten głupek /jak to Polak/ w to uwierzył. W więzieniu palił ostro – sąd mu „ks’a” zasądził, a może zaszczepiono mu raka płuc i tak „końce są w wodzie” jak mawia ferajna…

I żadne „odtajnianie” nic nie da; tzn. da: dziennikarzom, felietonistom i innym spekulantom o sprawach tak bulwersujących, wierszówkę produkujących, i czytelnika…że o reklamach nie wspomnę…

Adam Czochralski       28.10.2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *