W „stalinowskim jasnym słońcu”; (42)
dziełem o tym tytule uraczył nas dziś, nasz niezrównany felietonista p. S. Michalkiewicz; i zakończył je tak: „[…]o żadnej dyskryminacji nie ma mowy. Również przeciwnicy rządu demonstrują na ulicach kiedy tylko chcą, podobnie jak sodomici, gomorytki, „wściekłe kobiety” i każdy inny. Więc jeśli Jego Ekscelencja nie wyjaśni publicznie, w czym jego wolność została zagrożona, to będę musiał – a przypuszczam, że nie będę w tym odosobniony – uznać go za szelmę i łgarza.” W związku z zaprezentowaną tezą, mam pytanie względem zakresu „dyskryminacji”: a co z p. Mateuszem Piskorskiem – człekiem dalekim od ulicznych demonstracii? Zapomniany został, czy też z innego powodu, wyraźnie nieuwzględniony wCZYTAJ WIĘCEJ